Konflikt między ławnikami w SN - finał będzie... w prokuraturze
Grupa ławników Sądu Najwyższego chce zawiadomić prokuraturę w sprawie majowych wyborów do Rady Ławniczej - dowiedziało się Prawo.pl. W ich ocenie mogło dojść do próby ustawienia wyników. Pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf przypomina, że wybory powtórzono we wrześniu, a wcześniejsze problemy składa na karb braku doświadczenia ławników. Eksperci mówią wprost: wraca pytanie czy SN jest dla nich właściwym miejscem.
Ławnicy, którzy przygotowują zawiadomienie, mówią o szeregu nieprawidłowości. Przede wszystkim podnoszą, że podczas pierwszych, majowych wyborów członków Rady, nie podano liczby głosów, które otrzymali poszczególni kandydaci, a karty do głosowania - co też wskazują - zostały wyniesione z Sądu Najwyższego. Początkowo informowano ich również, że z powodu wymogów RODO zostaną... zutylizowane. Błąd wkradł się również w sam protokół - zgodnie z nim bowiem wyboru członków Rady dokonywał nie ogół zgromadzenia ławników, a sama Rada.
Sprawa - jak mówią rozmówcy Prawo.pl - nie jest burzą w szklance wody, bo wpływa i na relacje pomiędzy ławnikami, i może wpłynąć na wizerunek Sądu Najwyższego. - To w obecnej sytuacji SN nikomu tu nie służy - dodają.
Ławnik w SN, ławnikowi wilkiem
Ławnicy - co istotne - w Sądzie Najwyższym są po raz pierwszy. Wprowadzono ich do dwóch nowych izb: Dyscyplinarnej oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Sama Rada Ławnicza, zgodnie z rozporządzeniem prezydenta 29 marca 2018 roku, pełni szereg zadań. Ma ona:
- reprezentować ławników SN,
- podejmować działania zmierzające do podnoszenia poziomu ich pracy oraz pobudzać działalności wychowawczą ławników w społeczeństwie,
- przedstawiać Pierwszemu Prezesowi Sądu Najwyższego, Prezesowi Sądu Najwyższego kierującemu pracą Izby Dyscyplinarnej oraz Prezesowi Sądu Najwyższego kierującemu pracą Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych propozycje dotyczące szkoleń,
- współpracować z nimi,
- wreszcie wyrażać opinię w sprawach przedłożonych przez prezesów.
Pierwsze wybory jej dziewięciu członków, przewodniczącego i wiceprzewodniczących odbyły 31 maja 2019 r. i wówczas też miało dojść do podnoszonych przez grupę ławników nieprawidłowości. - Jeszcze przed wyborami, czyli przed jakimikolwiek ustaleniami, kto jaką funkcję będzie pełnił podczas zebrania ławników, na stole, przy którym miała siedzieć komisja skrutacyjna, leżał protokół - z niewielką ilością treści, ale już przygotowany. Tuż po głosowaniu - jak później się dowiedziałem - do komisji podeszły trzy osoby pytając, ile głosów otrzymały. Poinformowano je, że taka informacja nie może zostać ujawniona, bo głosowanie było tajne i wyniki szczegółowe są tajne - mówi serwisowi Prawo.pl ławnik z SN Arkadiusz Sopata.
Tuż po wyborach ławnikom przekazano, że karty do głosowania - z powodu braku miejsca na archiwizowanie dokumentów ławników - zostały z SN zabrane i zniszczone. Uzasadniano to m.in. wymogami RODO.
Spór mailowy, protest do I prezes i ... zawiadomienie do prokuratury
Efektem była trwająca kilka tygodni dyskusja mailowa między nowym przewodniczącym, przedstawicielami komisji skrutacyjnej, SN i grupą ławników. W międzyczasie okazało się, że karty nie zostały zniszczone. Ustalono też, że był wzór protokołu przygotowany przez pracowników Sądu Najwyższego, ale z niego nie skorzystano. - Dlaczego? Do tej pory brak jest odpowiedzi na to pytanie, jak również na to - kto podjął decyzję, aby wykorzystać inny szablon i kto był jego autorem - dodają ławnicy.
Złożony został protest wyborczy do I Prezes Sądu Najwyższego. I ostatecznie – "mając uzasadnione podejrzenie, że w czasie przebiegu procedury wyborczej (...) doszło do nieprawidłowości w zakresie dotyczącym wyboru składu personalnego Rady" podjęła ona decyzję o ich powtórzeniu. Powodem miał być brak uchwały z pierwszych wyborów. Kolejne, 10 września, odbyły się w obecności zarówno prezes Gersdorf, jak i m.in. sędziego Wiesława Kozielewicza (zastępca przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej) i nie budzą wątpliwości ławników. Mimo to - w ich ocenie - sprawy nie kończą.
- My nie kwestionujemy ich wyników, ale tamto głosowanie budzi ogromne wątpliwości i powinno być wyjaśnione. Każdy ławnik ma być osobą o nieskazitelnym charakterze. Wiem, że wszyscy mają dosyć zamętu wokół tej sprawy, ale zamęt jest i na atmosferę wokół i wśród nas wpływa - mówi Sopata.
Będzie też zawiadomienie do prokuratury. - Byłem dwie kadencje ławnikiem, różne rzeczy widziałem, ale teraz jestem zwyczajnie zdegustowany. I chcemy by sprawę zbadały odpowiednie organy. Zamierzamy powiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. To powinno być wyjaśnione – mówi ławnik z SN Łukasz Kotynia.
I dodaje, że informacja ma być przekazana senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji, która rekomenduje Senatowi kandydatów na ławników. - W mojej ocenie odpowiedzialność za całą sprawą, ciąg nieprawidłowości spoczywa na konkretnych osobach znanych z imienia i nazwiska. Obecność czynnika społecznego w SN ma ma być zbudowana na fundamentach pewnych wartości, takich jak prawda, sprawiedliwość, dobro i słuszność. Niestety te fundamenty runęły w gruzach już w pierwszym dniu zaprzysiężenia ławników, co miało odzwierciedlenie w przebiegu wyborów – wskazuje Kotynia.
Ławnicy przyznają, że kryzys wśród nich jest. Dodają jednak, że odpowiedzialnością za te nieprawidłowości nie można obarczyć sędziów SN, ani pracowników SN. - Wszystko było w naszych rękach - mówi Kotynia.
SN: sprawa już wyjaśniona
Jak mówi serwisowi Prawo.pl sędzia Michał Laskowski, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego, sprawa była wyjaśniana przez I prezes SN Małgorzatę Gersdorf.
- Pani prezes poprosiła o powtórzenie wyborów i ten sam przewodniczący został po raz kolejny wybrany. Z wyjaśnień ławników wynikało, że był to raczej wynik przenoszenia pewnych wcześniejszych doświadczeń z sądów rejonowych i okręgowych. Gdy tymczasem sytuacja jest całkowicie nowa - mówi.
I dodaje, że zdaniem I prezes nie ma potrzeby wyjaśnienia w tej sprawie czegokolwiek przez prokuraturę. - To - w naszej ocenie - są kwestie organizacyjne. Trudno podejrzewać kogoś o złą wolę w tym zakresie. Tym bardziej, że jak powtarzam ten sam przewodniczący został ponownie wybrany - mówi sędzia Laskowski.
Sąd Najwyższy nie dla ławników?
W ocenie prawników sprawa ta ma jeszcze jeden wymiar - może być dowodem na to, że ławnicy w Sądzie Najwyższym są błędną koncepcją. Dyskusja nad tym toczona była już w momencie gdy przeprowadzano zmiany w ustawie o SN i potem - podczas wyboru ławników. Wątpliwości w tym zakresie miał m.in. RPO, który co do zasady uważa, że udział ławników w rozpatrywaniu spraw w sądach powszechnych powinien być większy.
- Nie znam takiej sytuacji w skali światowej. SN to specyficzny sąd, który co do zasady nie bada kwestii faktycznych, tylko dokonuje analizy zgodności z prawem orzeczeń sądów niższej instancji, sprawuje nadzór judykacyjny zgodnie z Konstytucją. Wiemy, że przepisy poczyniły pewne wyłomy, ale nadal to jest zasadą. RPO oczywiście konsekwentnie wypowiadał się o konieczności zwiększania udziału ławników w rozpatrywaniu spraw w sądach powszechnych, bo ich udział, jeszcze za poprzednich rządów, został ograniczony do prawa pracy, większych spraw karnych czy spraw rodzinnych. Ale też konsekwentnie stoimy na stanowisku, że SN nie jest miejscem dla osób bez przygotowania prawniczego – mówi serwisowi Prawo.pl Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego BRPO.
I dodaje, że problemów nie rozwiąże tu szczegółowy nadzór na ławnikami w SN, bo powinni oni mieć element autonomii. - Przykład? Choćby dyskutowane ostatnio zarządzenie dotyczące wypowiadania się ławników Izby Dyscyplinarnej SN. Mogę zrozumieć, że powinni być powściągliwi w wypowiadaniu się, komentowaniu spraw, ale po przecinku zapisano „za zgodą prezesa Izby”. A to już może rodzić wątpliwości, czy to nie jest ograniczenie wolności słowa. Pewne kwestie – jeśli ławnicy mają być w SN - trzeba uporządkować. Pamiętając jednak, że jeżeli wszystko będzie uregulowane i będą nadzorowani, to staną się całkowitymi pionkami - dodaje dyrektor Wróblewski.
Podobne głosy słychać w samym Sądzie Najwyższym. Sędzia Laskowski wskazuje, że być może trzeba się zastanowić czy SN to tego typu sąd, i takie sprawy, w których ławnicy mogą być pomocni - ze względu na doświadczenie życiowe i zdrowy rozsądek. - Jestem ogromnym zwolennikiem instytucji ławników i uważam, że w dużo szerszym zakresie powinni się oni znaleźć w sądach pierwszej instancji, ponieważ to miałoby znaczenie także w takim wymiarze nadania wiarygodności orzeczeniom tych sądów. W SN nie bardzo widzę taką potrzebę. Ale to moja osobista opinia - dodaje Michał Laskowski.