Konwencja stambulska "w rękach" prezydenta - wypowiedzenie łatwe nie będzie
Cała procedura związana z wypowiedzeniem konwencji stambulskiej trwać może i rok. Wiąże się bowiem z kilkoma etapami, w których istotną rolę odegra prezydent Andrzej Duda. Sam wniosek do sekretarza generalnego Rady Europy będzie musiał być wyczerpująco uzasadniony, a i tak stronę polską czekają dodatkowe pytania. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że nacisk polityczny na "wyjście" jest bardzo duży.
Działania zmierzające do wypowiedzenia przez Polskę konwencji stambulskiej zapowiedział w końcu ubiegłego tygodnia minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. I w poniedziałek 27 lipca skierował wniosek w tej sprawie do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które posiada kompetencje do przygotowania wniosku o wypowiedzenie tej umowy międzynarodowej.
Z samej konwencji, nazywanej antyprzemocową - przypomnijmy - wynika jedynie, że każda strona może w dowolnym czasie ją wypowiedzieć, w drodze notyfikacji skierowanej do sekretarza generalnego Rady Europy. Wypowiedzenie staje się skuteczne pierwszego dnia miesiąca następującego po upływie trzech miesięcy od dnia otrzymania notyfikacji. Zgodnie z art. 133 pkt 1 konstytucji, wypowiadanie umów międzynarodowych stanowi z kolei kompetencję prezydenta, a przebieg zależy od tego z jaką umową mamy do czynienia. W tym przypadku konwencja została ratyfikowana za uprzednią zgodą ustawową, czyli zgoda wyrażona w ustawie potrzebna jest do jej wypowiedzenia.
Prace powinny się zacząć zresztą już wkrótce. Skierowanie przez Zbigniewa Ziobro wniosku do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rozpocznie kolejny etap działań, które trwają już od kilku tygodni. Chrześcijański Kongres Społeczny oraz Instytut na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris - jak zapewnia - z poparciem kilkudziesięciu organizacji prorodzinnych, prowadzi bowiem obywatelską inicjatywę ustawodawczą „Tak dla rodziny, nie dla gender”, której celem jest nie tylko wypowiedzenie konwencji stambulskiej, a także podjęcie prac nad opracowaniem projektu Międzynarodowej Konwencji Praw Rodziny i przedstawienie go na forum międzynarodowym. Projekt jest już zresztą gotowy, można się z nim zapoznać na stronie tej organizacji.
"Ostatnie słowo" należy do prezydenta
Jak mówi w rozmowie z Prawo.pl Marcin Szwed, prawnik w Programie Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, proces wypowiadania konwencji będzie kilkuetapowy.
- W pierwszej kolejności Rada Ministrów będzie musiała zadecydować, czy w ogóle wszczynać procedurę w sprawie wypowiedzenia umowy. Jeśli uzna, że tak, składa do Sejmu projekt ustawy o zgodzie na wypowiedzenie umowy międzynarodowej. Projekt taki rozpatrywany jest w Sejmie i Senacie, tak jak każdy inny projekt ustawy - mówi ekspert.
I dodaje, że jeśli ustawa przejdzie przez prace w parlamencie i zostanie przyjęta, prezydent będzie miał 21 dni na jej podpisanie. Będzie też mógł skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej lub skorzystać z prawa weta.
- Po podpisaniu przez prezydenta, nastąpi publikacja w Dzienniku Ustaw. Należy jednak pamiętać, że tak uchwalona i opublikowana ustawa dotyczy jedynie zgody na wypowiedzenie umowy - sama w sobie nie wywołuje zatem skutku w postaci wypowiedzenia. Do tego potrzebny jest jeszcze akt wypowiedzenia ze strony prezydenta - wskazuje Szwed.
Kolejnym etapem będzie musiało więc być przedłożenie przez Radę Ministrów prezydentowi umowy do wypowiedzenia. Co ważne, dominuje pogląd, że prezydent nie jest związany wnioskiem Rady Ministrów i ustawą o zgodzie na wypowiedzenie umowy międzynarodowej i nie musi takiego wypowiedzenia dokonywać. Prawo nie określa także terminu, w jakim ma podjąć decyzję w tej sprawie.
Rada Europy będzie pytać
To opis polskiej części procedury. Rząd czeka również przeprawa na forum międzynarodowym, a o tym, że łatwo nie będzie świadczyć mogą reakcje na zapowiedzi ministra sprawiedliwości. Sekretarz generalna Rady Europy Marija Pejčinović Burić podkreśliła, że wyjście z konwencji byłoby godne ubolewania i stanowiłoby wielki krok wstecz, jeśli chodzi o ochronę kobiet przed przemocą w Europie. Z kolei rzecznik KE Adalbert Jahnz poinformował w poniedziałek, że Komisja Europejska pracuje z Radą Europejską nad sfinalizowaniem procesu przystąpienia UE do konwencji. Dokończenie tej procedury może w nowym świetle postawić wystąpienie Polski w Konwencji, gdy Unia jako całość będzie jej sygnatariuszem.
Zgodnie z procedurą Polska będzie musiała złożyć do sekretarza generalnego Rady Europy - wniosek o wypowiedzenie konwencji. Musi zostać dokładnie uzasadniony.
- Rada Europy może zapytać o konsekwencje, o to jak Polska zamierza chronić obywateli przed przemocą domową. Konwencja stambulska przecież bazuje na innych aktach prawnych, na deklaracjach dotyczących praw człowieka, na pakcie praw socjalnych z 1966 r. Czyli zasadne jest zapytanie polskiej strony, o to w jaki sposób będzie chroniła te kwestie - mówi dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene z Instytutu Nauk Politycznych (Katedry Polityk Unii Europejskiej).
I dodaje, że uzasadnienie kwestiami ideologicznymi nie wystarczy. - Muszą być wyjaśnione powody. To jest dokument multilateralny, wiele państw go podpisało. Jest efektem poczucia wspólnoty. Nie wystarczy więc hasło: nam to ideologicznie nie odpowiada. Prawo międzynarodowe jest po to by zobowiązać państwa do pochylenia się nad jakąś kwestią, która jest istotna z punktu widzenia międzynarodowego. Nie może być tak, że jeden rząd podpisuje i ratyfikuje akt prawny a następny go natychmiast wypowiada bo mu nie pasuje. Mamy świadomość, że jest to uwarunkowane politycznie. Ale prawo międzynarodowe zakłada, że państwa w jakichś kwestiach pozostają względnie stałe – dodaje ekspertka.
Polska, po przyjęciu na poziomie krajowym aktu prawnego, złoży więc formalne powiadomienie o wystąpieniu z konwencji (na mocy jej artykułu 80) i od tego momentu do wypowiedzenia będzie się liczyło 3 miesiące. W sumie cała procedura - jak szacują rozmówcy portalu - może potrwać i rok.
Są konwencje, których się nie wypowiada
Eksperci podkreślają równocześnie, że choć takie sytuacje - wypowiadania konwencji - zdarzają się, to są bardzo rzadkie. - Są też takie konwencje, których nie powinno się wypowiadać. Być może ta sprawa będzie pierwszym prawdziwym testem tej kadencji prezydenta - mówi nieoficjalnie jeden z prawników.
Większość z nich nie ma też wątpliwości, że cała sprawa negatywnie odbije się na wizerunku Polski. I nie pomoże nam w tym zakresie nawet fakt, że konwencja od początku budziła sporo kontrowersji i wiele państw nadal jej nie ratyfikowało - choćby Bułgaria, Czechy, Węgry, Łotwa, Litwa i Słowacja oraz nienależąca już do wspólnoty Wielka Brytania, a także Ukraina, Mołdawia i Armenia.
- Konwencja stambulska została podpisana w 2011, ratyfikowana w 2015 a już w 2020 Polska chce ją wypowiadać. To jest praktycznie rzecz biorąc jedna kadencja polityczna, inaczej – sytuacja niepoważna. Dlatego procedura nie może być szybka i krótka, bo trzeba to wyjaśnić, dlaczego Polska opuszcza grupę państw, które mają pilnować systemowego zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet - mówi Mieńkowska-Norkiene.
Przypomina też, że są dwie grupy, które monitorują realizację konwencji stambulskiej - grupa GREVIO, która w sensie eksperckim analizuje dane statystyczne z poszczególnych państw - stron, analizuje informacje przekazane przez osoby zaangażowane w monitoring przestrzegania konwencji, zbiera dane z różnych krajów i tworzy raport, a także przedstawiciele polityczni państw członkowskich.
- Z drugiej strony będziemy nadal członkiem Rady Europy, a konwencja stambulska bazuje przecież na jej wartościach. Nie jest tak, że wypowiadanie konwencji się nie zdarza. Zdarza się, ale niezwykle rzadko. Są też takie konwencje, których wypowiadanie jest po prostu wstydem - to bez wątpienia jedna z nich. To znaczący manifest polityczny. Na przykład: Turcja też należy do konwencji stambulskiej, co więcej, ratyfikowała ją. I proszę sobie wyobrazić, że Turcja pozostaje, a my konwencję wypowiadamy – dodaje ekspertka.
Pobrane z prawo.pl