MS szykuje zmiany w strukturze sądów i statusie sędziów

  • MS szykuje zmiany w strukturze sądów i statusie sędziów

    MS szykuje zmiany w strukturze sądów i statusie sędziów

Ministerstwo Sprawiedliwości rusza z kolejnym etapem reformy sądownictwa. Chce spłaszczyć jego strukturę, ujednolicić status sędziego i wyprowadzić z sądów powszechnych m.in. wykroczenia. Tu mieli pomóc sędziowie pokoju, ale... to wymaga zmian w Konstytucji. Nie tędy droga - oceniają prawnicy i dodają - tak fundamentalna zmiana powinna być przedyskutowana choćby z sędziami

Jednym z celów reformy - jak mówi w rozmowie z Prawo.pl wiceminister Anna Dalkowska - jest uwolnienie etatów sędziowskich i skierowanie ich tam, gdzie potrzeby są największe, np. do spraw gospodarczych. Zapowiada też "całkowitą informatyzacje sądów, poprzez wykorzystanie i rozszerzenie funkcjonujących już narzędzi: np. profilu zaufanego, systemu epuap, dostępu online do  istniejących  rejestrów,  a także stworzenia centralnego systemu sądowego, a w tym digitalizacji akt i stworzenia tzw. e-akt sądowych".

Prawnicy mają szereg wątpliwości już do samych założeń. Według nich kryje się pod nimi chęć czystki kadrowej i wprowadzenia narzędzi do łatwiejszego sterowania sędziami. - Celem reformy nie jest jakakolwiek weryfikacja kadrowa sędziów - odpowiada wiceminister Dalkowska i zapewnia, że reforma odbędzie się zgodnie z zasadami wynikającymi z Konstytucji.

Po pierwsze konsolidacja

O pomyśle konsolidacji sądownictwa mówi się od dawna. Pod koniec 2015 roku minister Zbigniew Ziobro skompletował zespół, który miał się zająć usprawnieniem sądownictwa. W jego skład wszedł m.in. sędzia Jacek Ignaczewski z Sądu Rejonowego w Olsztynie, który był wtedy dyrektorem Departamentu Strategii w MS. Pracując nad reformą, zajmował się m.in. kwestią konsolidacji, badał jak mogłaby ona przebiegać przy likwidacji także sądów apelacyjnych. Z resortu ostatecznie odszedł. Wiosną ubiegłego roku, wiceministrowie sprawiedliwości w swoich wypowiedziach coraz częściej zaczęli wracać do tego pomysłu. Ówczesny wiceminister Łukasz Piebiak mówił Prawo.pl, że trwają prace nad projektem, który prowadziłby do spłaszczenia struktury sądów i wprowadzał jednolite stanowisko sędziowskie. Wskazywał, że to mógłby być skuteczny sposób na wakaty i m.in. przewlekłość postępowań.

Wiceminister Dalkowska, która objęła po dymisji Łukasza Piebiaka jego zakres zadań potwierdza, że prace zmierzają w kierunku spłaszczenia trzech szczebli: sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych - do dwóch jednostek organizacyjnych odzwierciedlających dwie instancje. I dodaje, że ostateczny kształt nie został jeszcze przesądzony.

- Konstytucja RP dopuszcza różne ustawowe rozwiązania, np. wariant zakładający likwidację szczebla rejonowego lub apelacyjnego albo likwidację wszystkich obecnych sądów i przeorganizowanie struktur w kierunku dostosowania ich do modelu organizacyjnego dwóch instancji. Bez znaczenia przy tym jest kwestia nazwy przyszłych jednostek organizacyjnych. Można pozostać przy dotychczasowych określeniach albo sformułować je w zupełnie inny sposób - mówi. Dodaje, że chodzi o to, by struktura organizacyjna sądów odzwierciedlała konstytucyjną zasadę dwuinstancyjnego postępowania.

Dla sędziów i prawników nie jest to jednak tak oczywiste. - W konsolidacji sądownictwa nie chodzi o to, którą jednostkę likwidujemy, możemy wszystkie likwidować - nie ma to żadnego znaczenia, bo najważniejsze jest to co się stanie potem - mówił niedawno portalowi sędzia Ignaczewski. Wskazywał, że zlikwidowanie w prosty sposób czy to sądów apelacyjnych, czy okręgowych lub rejonowych, doprowadzi do tego, że zabraknie jednego pionu. - Jeśli teraz mamy 3 miliony spraw zaległych, więc muszą one przejść do pionów pozostałych i wyprowadzenie wykroczeń z sądów nie uzdrowi sytuacji w sądownictwie, ani nie zmniejszy zaległości - dodawał.

- Moim zdaniem nie chodzi o żadną reformę, ani usprawnienie, tylko o czystkę. Taka zmiana fundamentalna nigdy nie była w Polsce przeprowadzana. Nie mam jednoznacznego poglądu, czy to jest dobrze czy źle - spłaszczać strukturę. Ale jeśli już, to musi to zostać przemyślane, przedyskutowane ze środowiskiem sędziowskim, a nie wprowadzane przeciwko sędziom - mówi z kolei sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Według wiceminister Dalkowskiej, zmiana struktury organizacyjnej sądów poprzez ich spłaszczenie nie spowoduje jednak większego obciążenia sędziów sprawami, a wręcz przeciwnie. - Doprowadzi do bardziej równomiernego rozdziału spraw, co spowoduje przyspieszenie ich rozpoznawania - zapewnia. 

Nie będzie weryfikacji kadrowej?

Kolejną zmianą ma być wprowadzenie jednolitego stanowiska sędziowskiego. MS wskazuje, że różnicowanie statusu sędziów w zależności od jednostki organizacyjnej sądu, w którym wykonują oni funkcje orzecznicze nie ma żadnych podstaw, a dotychczasowa hierarchizacja sędziów nie sprawdziła się i uwidoczniła szereg negatywnych konsekwencji.

- Każdy z sędziów reprezentuje jednolity i wynikający z aktu powołania status. Pozycję sędziego różnicować co najwyżej może doświadczenie w pracy oraz poziom kompetencji wymaganych w pracy zawodowej - mówi wiceminister Dalkowska. Dodaje, że prowadzone prace zmierzają również w kierunku zobiektywizowania ścieżki zawodowej sędziów i dostępu do zawodu oraz przyspieszenia postępowań. - W żadnym stopniu celem reformy nie jest jakakolwiek weryfikacja kadrowa sędziów - zapewnia.

Resort analizuje jednak także rozwiązania, które mają pozwolić na ograniczenie kognicji sądów powszechnych, a w ślad za tym - jak dodaje wiceminister - uwolnienie etatów sędziowskich i skierowanie ich do takich spraw, gdzie jest rzeczywiście największa potrzeba.

W ocenie sędzi Anety Łazarskiej z Sądu Okręgowego w Warszawie, to otwarta zapowiedź przenoszenia sędziów. - Tymczasem z art. 180 Konstytucji wynika gwarancja sędziowskiej niezawisłości jaką jest nieprzenoszalność sędziego. Sędzia nie jest etatem, jest przedstawicielem władzy sądowniczej w sądzie danego obszaru i danego szczebla. W akcie prezydenckiego powołania jest zastrzeżone, że sędziego powołuje się na przykład na sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie. Chodzi o to, aby urzędnicy pod dowolnym pretekstem nie odsuwali sędziego od kontrowersyjnych czy niewygodnych spraw i nie usuwali go też z danego sądu - dodaje.

I przywołuje przykład przeniesienia prokuratora Mariusza Krasonia (decyzją Prokuratora Krajowego z Krakowa do Wrocławia). - Takie metody są praktykowane w Turcji, gdzie jest to jeden ze środków presji na sędziów i wymuszania serwilistycznych postaw - mówi.

Sędzia "od wszystkiego", nie znaczy dobry

Sędzia Łazarska zwraca uwagę na jeszcze jeden problem - każdy z sędziów ma obecnie specjalizację i to nierzadko od kilkudziesięciu lat, uwarunkowaną określonymi predyspozycjami psychologicznymi czy cechami charakteru.  - Przewiduję, że jakość orzecznictwa dramatycznie się obniży, wielu sędziów nie wytrzyma tych zmian i odejdzie z zawodu lub w stan spoczynku, gdyż jednolite stanowisko będzie odbierane jako degradacja sędziów. Co przy obecnym zamrożeniu procedur nominacyjnych w krótkim czasie doprowadzi do zapaści wymiaru sprawiedliwości i będą nam grozić ogromne odszkodowania za przewlekłość postępowań - mówi.

Podobnie propozycje ocenia doktor nauk prawnych Olga M. Piaskowska. - W sądach są wydziały, sędziowie orzekają w określonych sprawach i zmiany w tym zakresie, np. przeniesienie sędziego sądu cywilnego do orzekania w sądzie pracy albo sędziego rodzinnego, czy karnistę do orzekania w sądzie pracy, może wywołać więcej szkody niż pożytku. Bo jeśli zajmujemy się jakąś dziedziną i nagle mamy robić coś całkowicie nowego, to musimy się na nowo uczyć, szkolić. A to z kolei kwestia czasu – argumentuje.

Nie wszyscy jednak sędziowie zdecydowanie krytykują taką możliwość. Na to, że warto byłoby dyskutować nad wprowadzeniem jednolitego statusu sędziego wskazywało choćby - jeszcze w maju 2019 r. - Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. - Ja nie widzę potrzeby etykietowania sędziów. Sędzia jest po prostu sędzią, a zupełnie inną sprawą jest przypisanie go do określonego sądu. Tylko wtedy jeszcze większego znaczenia nabiorą te wszystkie gwarancje dotyczące sędziów, jak choćby ograniczenie możliwości ich przenoszenia - zastrzegał w rozmowie z Prawo.pl prof. Krystian Markiewicz, prezes Iustitii.

Dodawał jednak, że projekt dotyczący zniesienia stopni sędziowskich, "aczkolwiek zawierający pewne racjonalne elementy" będzie sprowadzał się do usuwania tych, którzy są niewygodni.

Sędziowie pokoju tak, ale...

Ministerstwo nadal też rozważa stworzenie sądów pokoju i sędziów pokoju. Mieliby się oni zajmować drobnymi sprawami, odciążając sądy np. od wykroczeń. Problem w tym, że - jak przyznaje również wiceminister Dalkowska - istnieją wątpliwości, czy takie rozwiązanie byłoby zgodne z Konstytucją. A o uzyskanie poparcia do jej zmiany może być niełatwo. 

- Innym rozwiązaniem jest przekazanie niektórych spraw na drogę postępowania sądowo-administracyjnego, zwłaszcza tych, które ze swej istoty mają charakter publicznoprawny - np. spraw z zakresu ubezpieczeń społecznych. Są to sprawy, w których wydawane są decyzje administracyjne, od których odwołania, których jest w skali globalnej bardzo dużo, trafiają do sądów powszechnych - mówi.

Podobne rozwiązanie MS rozważa też w przypadku niektórych wykroczeń.

Z pustego i Salomon nie naleje

Część prawników uważa, że rozważane obecnie przez ministerstwo pomysły sytuacji nie uzdrowią, bo nie rozwiążą największej bolączki polskich sądów - liczby spraw, które do nich wpływają.

- W Polsce nie są potrzebni kolejni sędziowie, wszystko jedno czy będą to sędziowie pokoju czy sędziowie zawodowi. Nic nie da przerzucanie spraw z jednych sądów do innych, bo z pustego i Salomon nie naleje. Rozwiązanie jest proste trzeba rozpocząć w końcu kampanie medialne, społeczne, edukacyjne mające na celu promowanie ugodowego kończenia spraw bez wnoszenia ich do sądu - mówi sędzia Łazarska.

I jako przykład wskazuje Wielką Brytanię czy USA. - Tam większość spraw w ogóle nie wchodzi na wokandę sądową. Jak dotąd nie słyszałam, aby ktokolwiek nawet porównał te dane dotyczące wyboru ścieżki sądowej i pozasądowej i przedstawił konstruktywne pomysły - dodaje.

Sędzia Gąciarek dodaje, że przy dzisiejszej polaryzacji w polityce nie ma mowy o żadnej zmianie Konstytucji, a tym samy o sędziach pokoju. - Nie jesteśmy też Anglią, gdzie jakiś osiadły arystokrata, czy prawnik, jest powszechnym autorytetem. Nie wyobrażam sobie przy takiej polaryzacji, by ten sędzia pokoju kojarzony z jakąkolwiek partią, ugrupowaniem - choćby PiS czy PO - był akceptowalny - dodaje.

Pobrane z prawo.pl

  • Aktualności
Script logo
Script logo
Do góry