Sędzia jak robot - kara surowa, wyrok bez "luzu orzeczniczego"
Każda kolejna nowelizacja Kodeksu karnego to mniej władzy dyskrecjonalnej sędziego. Choć sądu nie zastąpi na razie tabela w excelu, to jak tak dalej pójdzie, nie będzie musiała to być jakaś szczególnie zaawansowana sztuczna inteligencja. Przepisy są coraz mniej elastyczne, a zmiany to przede wszystkim zaostrzanie kar.
W imię dobra wymiaru sprawiedliwości i walki z przewlekłością postępowań - ogranicza się możliwość indywidualnego podejścia do skazanych i stosowania kar wolnościowych. A to - w ocenie prawników - efekt braku zaufania do sędziów i stawiania na "straszenie", a nie politykę karną XXI wieku.
Najlepsza kara, to surowa kara
Trybunał Konstytucyjny niedawno uznał, że nowelizacja Kodeksu karnego z 2019 r. jest niezgodna z Konstytucją, ale nie ze względu na kierunek zmian, a na tryb przyjęcia noweli. Tymczasem nie czekając na wyrok TK, część przepisów z zaskarżonej noweli wprowadzono w tzw. tarczy antykryzysowej 4. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada też, że powróci z projektem podobnym do tego, który zakwestionował Trybunał.
- Zarówno ta nowelizacja z 2019 r., która została uznana za niekonstytucyjną, jak i ta wrzutka do tarczy 4 dotycząca choćby artykułu 37a, ogranicza w dużej mierze dyskrecjonalność sędziowską. Z jednej strony zaostrzając zasady wymiaru kary i kary grożące za popełnienie przestępstwa, a z drugiej strony wprowadzając przesłanki, które ograniczają możliwość podejmowania przez sędziego decyzji w sposób swobodny. Zamiast prostego mechanizmu orzekania kar wolnościowych wprowadzone są dodatkowe warunki, które to utrudniają - mówi dr Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego i Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego.
I powołując się na art. 37a dodaje, że w tym przypadku sąd będzie musiał uzasadnić dodatkowo, że stosuje karę wolnościową i orzekać dodatkowe środki obok kary wolnościowej, by móc zrezygnować z kary pozbawienia wolności. W jego ocenie symptomatycznym przykładem jest też kradzież szczególnie zuchwała - wprowadzona w ramach tarczy 4 i zagrożona karą nawet 8 lat więzienia.
- Tu również widać ograniczenie swobody decyzyjnej sądu. Nie ma przepisu o tzw. wypadku mniejszej wagi i sprawca wpada w granice zagrożenia ustawowego, sięgające nawet 8 lat pozbawienia wolności. Jak połączymy to z nowelizacją artykułu 37a, która eliminuje priorytet kary wolnościowej, to mamy sytuację, że sędzia za kradzież szczególnie zuchwałą, niezależnie od skradzionej kwoty pieniędzy musi wymierzyć priorytetowo karę pozbawienia wolności. Mamy więc do czynienia z zaostrzaniem sankcji i jednoczesnym odbieraniem sądom mechanizmów elastycznego orzekania dostosowanego do realiów konkretnej sytuacji - dodaje.
- System prawa karnego zakłada pewne granice odpowiedzialności za dane czyny - mówi z kolei Michał Hara, Naczelnik Wydziału ds. Legislacyjnych i Ustrojowych w Zespole Prawa Karnego Biura RPO. Jak dodaje, te granice nie mogą być na tyle wąskie, żeby sam de facto ustawodawca przesądzał karę za dane przestępstwo.
Jako przykład podaje zmianę, która znalazła się w zakwestionowanej przez Trybunał Konstytucyjny noweli. Proponowano rezygnację z ustawowego ograniczenia górnej granicy kary w przypadku nieletnich, którzy ukończyli 15 lat, są zdemoralizowani i dopuścili się czynu zabronionego.
Brak zaufania do sędziów
Podobnego zdania jest dr Mateusz Woiński z Akademii Leona Koźmińskiego, ekspert w dziedzinie prawa karnego, który tłumaczy, że nowela z tarczy 4 jest logicznym krokiem w stronę, która została zademonstrowana głównymi założeniami polityki karnej przyjętej w 2015 roku. - Wiele można o nich mówić, ale z całą pewnością jednym z najważniejszych jest brak zaufania, przede wszystkim do władzy sądowniczej - wskazuje.
W jego ocenie postępuje osłabianie jej na różne sposoby, z jednoczesnym zdobywaniem pola przez władzę ustawodawczą i wykonawczą. - Rezultaty są bardzo dobrze widoczne w sferze prawa karnego materialnego i procesowego. Polegają one na zwiększeniu stopnia represji i rygoryzmu procesowego, jeżeli trzeba – z likwidacją przejawów „oportunizmu”, który jest zwalczany jako przejaw,, zapewne zgniłego, „starego porządku”. Spójrzmy: jedną z pierwszych zmian kodeksu karnego w „manifeście programowym” tej polityki, było uchylenie art. 59a kk, który stanowił postawę bardzo potrzebnego w obrocie prawnym tzw. umorzenia restytucyjnego - dodaje.
W sprawach dotyczących niezbyt poważnych przestępstw, organ procesowy umarzał postępowanie na wniosek pokrzywdzonego, któremu sprawca zrekompensował szkodę. - Jak widać potrzeba represji uzasadnia złożenie w ofierze środka zachęcającego sprawcę do powetowania szkody, co przecież służy interesowi jednostki. Dlatego nie zaskakują mnie kolejne zmiany w ustawie procesowej, zwiększające uprawnienia prokuratora kosztem pokrzywdzonego (np. w art. 12 kpk). W zmianach prawa materialnego manifestuje się z kolei przekonanie, że kary wymierzane przez sądy są zbyt pobłażliwe. Przecież nowelizacja art. 37a, wbrew twierdzeniom Ministerstwa Sprawiedliwości, zwiększa stopień represji w sposób wyraźny i momentami absurdalny – na przykład na tle nadzwyczajnego złagodzenia kary - tłumaczy dr Woiński. Jako przykład tej samej tendencji wskazuje art. 57b kk, zgodnie z którym skazując za tzw. czyn ciągły sąd wymierza karę przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości powyżej dolnej granicy ustawowego zagrożenia do podwójnej wysokości górnej granicy ustawowego zagrożenia.
Michał Hara wskazuje, że nowela art. 57b kk w sposób nieuzasadniony zaostrza odpowiedzialność za czyn ciągły co jest zupełnie niezgodne z obowiązującym systemem prawnym.
Większa rola prokuratora w procesie
Równolegle z ograniczeniem władzy sędziego idzie zwiększenie roli prokuratora w procesie. Dzieje się tak ze względu na wyższe sankcje i fakt, że dzięki temu można stosować częściej środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.
- Wyraźnie było to powiedziane w czasie obrad komisji senackiej, w przypadku kradzieży szczególnie zuchwałej przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości uzasadniał, że po to jest wprowadzona, by złodziejaszka od razu można wsadzać do aresztu w ramach tymczasowego aresztowania. To jest oczywiście pytanie o merytoryczne podstawy stosowania takiego aresztu, jeżeli okoliczności nie budzą wątpliwości, ktoś komuś ukradł 100 zł i nie jest wybitnie niebezpieczny. Niezależnie jednak od tego, sama grożąca kara będzie podstawą by o ten areszt wnioskować. Czyli można to też traktować jako potencjalny straszak - mówi dr Mikołaj Małecki.
Podkreśla, że ograniczenia dyskrecjonalności sędziowskiej zawsze budzą wątpliwości z perspektywy konstytucyjności, a im mniejsza swoboda sędziego w określaniu wymiaru kary, tym większe ryzyko, że wyrok będzie niesprawiedliwy. Ustawodawca nie jest bowiem w stanie przewidzieć wszystkich abstrakcyjnych przypadków.
- Podwyższanie kar nie uwzględniające w ogóle sytuacji społeczno-ekonomicznej, w jakiej się znajdujemy, służy do tego, żeby osiągnąć efekt polityczny, populistyczny, a nie efekt związany z merytoryczną zmianą prawa karnego. Sędzia mając doświadczenie, po orzekaniu w wielu innych sprawach, potrafi dobrać karę do realiów konkretnego przypadku. Ewentualne błędy koryguje druga instancja. Zmiany wprowadzane w sposób mechaniczny nie wpływają w żaden sposób na obraz przestępczości ani na statystykę przestępczości, jest to po prostu szukanie poklasku politycznego i populistycznego, a nie zmiany merytorycznej, która pozwala na sensowne prowadzenie polityki karnej XXI wieku - konstatuje dr Małecki.