Wakaty uderzają w sądy... najbardziej w okręgowe

  • Wakaty uderzają w sądy... najbardziej w okręgowe

    Wakaty uderzają w sądy... najbardziej w okręgowe

Referaty sięgające w wydziałach rodzinnych, cywilnych i gospodarczych po kilkaset nawet do tysiąca spraw, a także praca wieczorami i w weekendy - to rzeczywistość polskich sądów. Już w 2018 r. liczba wakatów na stanowiskach sędziowskich i asesorskich była dwukrotnie większa niż w 2017 r. Obecna - jak szacują rozmówcy Prawo.pl - też będzie rekordowa. Resort sprawiedliwości przyczyn upatruje w długotrwałej procedurze wyboru, sędziowie za sytuację winią ministra i Krajową Radę Sądownictwa.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie ujawnia na razie danych dotyczących wakatów w 2019 r. Z nieoficjalnych informacji, do których dotarło Prawo.pl wynika, że sytuacja jest równie trudna jak w latach ubiegłych. Przykład - na 30 czerwca br. roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie było 91 wakatów, w warszawskim sądzie apelacyjnym - 37. - Sytuacja w dużych wydziałach jest krytyczna - podkreślają rozmówcy Prawo.pl.

Wzrosty liczby wakatów widać było już w 2018 r. we wszystkich sądach. Najwięcej było ich w sądach okręgowych - 452, w sądach rejonowych - 244 i apelacyjnych - 115.  W sumie 801. Dla porównania w 2017 r. wakatów w sądach było 481, z czego 101 - w sądach rejonowych, 208 - w okręgowych i 82 - w apelacyjnych. Z kolei w 2016 r. w sumie wakatów było 558, ale niechlubny prym w tym zakresie wiodły sądy rejonowe - 303, w okręgowych było ich 197, a w apelacyjnych  - 58. Warto przy tym nadmienić, że sędziów w sądach rejonowych jest ok. 7 tys., a w sądach wyższej instancji - ok. 3 tys.

MS: winna procedura i zgromadzenia sędziów

Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że dane dotyczące wakatów od 2017 roku dotyczą sędziów i asesorów. Równocześnie przyznaje, że problem jest, ale zapewnia, że nie po stronie resortu.  Przyczyn podwojenia liczby wakatów dopatruje się przede wszystkim w samej procedurze wyboru sędziów i odraczaniu opiniowania kandydatów przez zgromadzenia sędziowskie. To z kolei - przypomnijmy - uzasadniane jest oczekiwaniem na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie pytań prejudycjalnych, dotyczących m.in. sposobu wyłaniania sędziów - członków Krajowej Rady Sądownictwa. Wyrok ma zapaść 19 listopada.

- Normą roczną jest zwalnianie się ok. 350 etatów sędziowskich. Cała procedura ich obsadzania trwała zwykle nieco ponad rok i zawsze było nieobsadzonych ok. 400 etatów. Długość tej procedury wzrosła i stąd ok. 700 nieobsadzonych etatów. Przyczyny wydłużenia procedury to w szczególności wstrzymanie obwieszczeń w 2017 roku oraz częste odmowy sporządzania oceny kandydata przez wyznaczonego sędziego, odraczanie opiniowania kandydatów przez kolegia sądów i zgromadzenia sędziów - wylicza resort.

Przypomina, że procedura rozpoczyna się od zgłaszania się kandydatów (termin to 30 dni od obwieszczenia), następnie przez sędziów wizytatorów sporządzane są oceny kandydatów, nad którymi głosują kolegia i zgromadzenia sędziów apelacji, wreszcie kandydatury rozpatruje Krajowa Rada Sądownictwa.

- Obsadzanie stanowisk sędziowskich jest więc procedurą długotrwałą i niezależną od Ministerstwa Sprawiedliwości. Część ze stanowisk sędziowskich obwieszczonych w Monitorze Polskim została już obsadzona i prezydent powołał sędziów na stanowiska - informuje MS.

Przypomina też, że obecnie część ze zwolnionych stanowisk sędziowskich przekształcanych jest w stanowiska asesorskie, co ma - jak zapewnia resort - zabezpieczyć potrzeby aplikantów aplikacji sędziowskiej, którzy po zdaniu egzaminu sędziowskiego  będą dokonywać wyboru stanowisk asesorskich. W zarządzeniu Ministra Sprawiedliwości z  6 września 2019 r. w sprawie wykazu wolnych stanowisk asesorskich dla egzaminowanych aplikantów aplikacji sędziowskiej jest mowa o 76 stanowiskach asesorskich. - Niezbędne jest zapewnienie etatów asesorskich dla wszystkich aplikantów aplikacji sędziowskiej, zatem kolejne zwolnione stanowiska sędziowskie przekształcane są w  stanowiska asesorskie - dodaje.

Nie było obwieszczeń o wakatach, nie było kandydatów

Sami sędziowie podkreślają, że dane dotyczące wakatów ich nie zaskakują, bo braki te odczuwają w swojej codziennej pracy. W ich ocenie samo zwiększenie liczby wakatów w sądach wszystkich szczebli ma burzliwą, lecz krótką historię, sięgającą początku 2015 r.

- Jesienią 2015 r., tuż po wyborach środowisko sędziowskie zostało zaskoczone – nieformalnymi jeszcze -  informacjami o możliwym zamrożeniu dokonywania przez ministra sprawiedliwości obwieszczeń o zwalnianych etatach sędziowskich. Alarmowała w tej sprawie ówczesna KRS i Rzecznik Praw Obywatelskich, a ze strony ówczesnego wiceministra sprawiedliwości otrzymaliśmy komunikat, że brak obwieszczeń nie wynika z niedochowania przez ministra należytej staranności, lecz jest podyktowany "przyczynami obiektywnymi związanymi z koniecznością uzdrowienia wadliwych rozwiązań ustrojowych" -  mówi Prawo.pl sędzia Jacek Czaja, prezes zarządu Towarzystwa Prawniczego w Lublinie.

Powoływano się przy tym na przepis Prawa o ustroju sądów powszechnych o niezwłocznym obowiązku obwieszczenia w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski" o zwolnieniu każdego stanowiska sędziowskiego. Resort podkreślał, że termin „niezwłocznie" nie jest tożsamy z terminem „natychmiast". Oznacza - jak precyzowano - termin realny.

Sędziowie przyznają, że ministerstwo mogło wówczas planować przeprowadzenie szybkiej reformy (o której cały czas się mówi), polegającej na spłaszczeniu struktury sądów i dlatego czekano z obwieszczeniami.

- Żadna reforma w tym zakresie nie została jednak dotąd wdrożona i skończyło się na akcji, w trakcie której odwołano 75 prezesów i 73 wiceprezesów sądów powszechnych. Zaniechanie dokonywania przez ministra sprawiedliwości obwieszczeń o wolnych stanowiskach sędziowskich doprowadziło do - bezsensownego z punktu widzenia interesu obywateli oraz zarządzania wymiarem sprawiedliwości - zamrożenia tych etatów - dodaje sędzia Czaja.

Podobnie ocenia sytuację sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli, prezes warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia”. Jak zaznacza, Stowarzyszenie już w 2016 r. sygnalizowało, że resort celowo nie obsadza wolnych stanowisk sędziowskich.

- Później rozpoczęto tzw. reformę wymiaru sprawiedliwości, która w 2018 r. doprowadziła do wyboru nowego składu Krajowej Rady Sądownictwa. Pozostajemy na stanowisku, że ustalony w drodze nowelizacji sposób wyboru członków rady przez Sejm jest niezgodny z przepisami obowiązującej Konstytucji. Dalszą konsekwencją tych działań było więc wstrzymanie się przez prawie wszystkie zgromadzenia sędziów od opiniowania kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie - mówi sędzia.
Sędziowie "uciekają" przed reformami... w stan spoczynku 

Coraz większe braki sędziów w sądach okręgowych rozmówcy Prawo.pl także łączą z przeprowadzanymi reformami. Jak mówią, część spośród nich przechodzi w stan spoczynku, bo obawia się kierunku w jakim pójdzie dalsza reforma wymiaru sprawiedliwości.  A ponieważ sądy okręgowe swoje braki próbują uzupełniać poprzez delegacje sędziów z sądów rejonowych - mamy do czynienia z błędnym kołem.

- Powiem szczerze, dopóki Krajowa Rada Sądownictwa będzie obowiązywała w obecnym kształcie i na podstawie znowelizowanych przepisów - nie widzę możliwości rozwiązania tego problemu. Wzięcie udziału w niekonstytucyjnej procedurze będzie zawsze rodziło obawy, czy w przyszłości orzeczenie wydane przez sędziów awansowanych przez KRS w obecnym kształcie - nie będą kwestionowane. Ta sytuacja jest niebezpieczna też dla obywateli, których prawa i obowiązki te orzeczenia kształtują i dlatego znaczna część sędziów rezygnuje z ubiegania się o awanse - dodaje Kożuchowska-Warywoda.

Sędziowie proponują też konkretne rozwiązania. Sytuację w wymiarze sprawiedliwości - jak proponuje Społeczna Komisja Kodyfikacyjna, powołana po I Kongresie Prawników Polskich - miałoby uzdrowić oddzielenie go od Ministra Sprawiedliwości. Nadzór nad sądami miałaby wówczas objąć zreformowana Krajowa Rada Sądownictwa, której  członkowie - sędziowie wybierani byliby w powszechnych wyborach przez sędziów.

W podobnym kierunku idą propozycje zespołu ekspertów Fundacji Batorego.  Tyle, że w ich ocenie sądownictwa nie może nadzorować żadna z jednostek organizacyjnych sądów powszechnych - czyli ani Sąd Najwyższy, ani Krajowa Rada Sądownictwa, tylko specjalna komisja, złożona zarówno z osób reprezentujących środowisko sędziowskie, jak i ludzi spoza tego środowiska, której przewodniczącym był sędzia powoływany przez Sejm. W tym modelu KRS miałaby się skoncentrować się na wypracowaniu i realizacji jak najlepszego modelu wyłaniania kandydatów do służby sędziowskiej.

Ratunkiem jednolite stanowisko sędziowskie?

Swój pomysł na problem sędziowskich wakatów ma także Ministerstwo Sprawiedliwości. Od wielu miesięcy mówi się o pracach na projektem, który prowadziłby do spłaszczenia struktury sądów - likwidacji sądów apelacyjnych i wprowadzał jednolite stanowisko sędziowskie. Kilkukrotnie mówił o tym w rozmowach z Prawo.pl były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.

- Jeżeli wszyscy sędziowie będą sędziami sądów powszechnych, to będzie można ich elastycznie przydzielać do tych sądów - w danym okręgu - gdzie potrzeby są największe. I nie będzie to wpływało na warunki finansowe pracy, bo te będą jednolite. Nie będzie jakimś despektem, że ktoś z sądu drugiej instancji będzie musiał pójść na jakiś czas do sądu pierwszej instancji i tam orzekać. Bo dzisiaj to tak jest postrzegane. Tym bardziej przy prostszej strukturze dwuszczeblowej, a nie trójszczeblowej - czyli bez sądów apelacyjnych - wskazywał jeszcze w kwietniu.

Sędziowie do tych pomysłów podchodzą z rezerwą. Obawiają się, że spłaszczenia struktury sądów może prowadzić do usuwania niektórych, aktywnych w przestrzeni publicznej sędziów, którzy krytykują reformę wymiaru sprawiedliwości. Dostrzegają jednak zalety jednolitego stanowiska sędziowskiego.

- Zdaję sobie sprawę, że w mniejszych ośrodkach nie jest tak łatwo o awans, jak w Warszawie czy Wrocławiu. Jednak w obecnym czasie to rozwiązanie niesie za sobą wiele zagrożeń przede wszystkim związanych z koniecznością przeprowadzenia procedury nominacyjnej. Niezależnie od wyżej zasygnalizowanego problemu niekonstytucyjnie wybranej Krajowej Rady Sadownictwa realna jest też obawa, że nie wszyscy sędziowie taką nominację otrzymają - mówi sędzia Kożuchowska-Warywoda.

Sędzia Czaja uważa jednak, że pomysł jest całkowicie nietrafiony i dodaje, że jest to jedynie odpowiedź na oczekiwania tej grupy sędziów, która ma wrażenie braku perspektyw na przebicie szklanego sufitu.

- Niestety w służbie sędziowskiej, a zwłaszcza przy modelu długiej kariery bez wcześniejszych doświadczeń w innym zawodzie, przychodzi moment zwątpienia, czy wręcz frustracji zawodowej. Dlatego należy współdziałać z całym środowiskiem sędziowskim w celu wypracowania odpowiednich rozwiązań, ale nie jest dobrym pomysłem mechaniczne ujednolicanie statusu sędziowskiego, które byłoby zabiegiem doraźnym, a przy tym całkowicie oderwanym od modelu zakładającego funkcjonowanie bodźców wpływających na stałe podnoszenie kompetencji zawodowych - mówi.

Pobrane z prawo.pl

  • Aktualności
Script logo
Script logo
Do góry